Rzeczywistość z syndromem DDA
Edycję Polską zakładałam z myślą pisania o pozytywnej stronie wszystkiego, co nas otacza. Tak pięknie mi to wyszło, że ostatni post opublikowałam kilka miesięcy temu. 🙆 Powinnam była to przewidzieć. Ulubione rzeczy nigdy nie wychodzą nam zbyt dobrze, kiedy udajemy.
Daj się ponieść depresji
Kiedyś pisałam bloga Daj się ponieść depresji. Był to raczej zabawny blog, w którym bardzo starałam się o duży dystans do swojego życia. Moim celem było wywołanie uśmiechu na buziach i chyba mi się to udawało. Ale po złym okresie przyszedł jeszcze gorszy, więc wszystko usunęłam. Szkoda mi, ale jedno się nie zmieniło: nadal bardzo lubię wywoływać uśmiech na twarzy innych ludzi!
Rzeczywistość z syndromem DDA, czyli kiedy w życiu Ci nie wyszło
Jeśli Twoje życie jest od początku związane z patologią, to najpierw robią Ci krzywdę inni, ale od pewnego momentu zaczynasz ją robić sobie sam.
Zauważyłam (niesamowite), że wielu ludzi zmaga się z różnymi problemami, których często nie widzą nawet najbliżsi. Jakby ludzie mają tendencje do udawania i ukrywania wszystkiego, co nie jest pięknym obrazkiem z Instagrama. Nie dziwię się temu, ale wiem też, że trzeba mieć swoją odskocznię, bo inaczej można się tylko wykończyć.
Zwykle nie możemy liczyć, że najbliżsi nas zrozumieją. Żyją z nami na co dzień i wszystkie nasze bolączki i drzazgi w końcu zaczną ich uwierać. A jeśli nie przeżyli tego samego, będą wszystko bagatelizować, w formie samoobrony. Ja na przykład zawsze byłam określana pięknym mianem: histeryk. 😅
Moje życie to w drobnej mierze DDA. Jakoś tak w życiu mojej rodziny wyszło, że byliśmy na końcu domina, które ktoś nieopatrzną ręką potrącił i wszystko stopniowo zaczęło się walić. Nikomu tego nie życzę, ale czasu cofnąć się nie da. Mamy wpływ tylko na przyszłość, a może aż?
Na ratunek dzieciom
Utrzymuję, że najwięcej dobrego możemy zrobić dla dzieci i nastolatków, bo są na etapie kształtowania swoich osobowości i sposobu postrzegania świata. A im człowiek starszy, tym mniej otwarty na nowy porządek świata, który już dawno sobie ułożył. Nieważne, czy dobrze. Po prostu jak coś z takim wysiłkiem się tworzy, ciężko zaczynać od nowa, co nie?
Zawsze chciałam pomagać dzieciom i podejmuję w życiu starania w tym kierunku, ale niestety najwięcej czasu zajmuje mi zbieranie swoich resztek z podłogi.
Nie chcę być słabym człowiekiem, nie chcę marnować swojego doświadczenia, skoro (dzisiaj to widzę) czasami tak niewiele potrzeba, żeby ochronić siebie i kogoś innego od zła. Tylko trzeba rozumieć i znać zagrożenie. A prawda jest też taka, że jak sam nie będziesz siebie chronił, na niewiele możesz liczyć.
Jeśli trafiłeś tu przypadkiem, zachęcam do powrotu. ;) Obiecuję, że będzie weselej! A przy okazji może nauczysz się czegoś na moich błędach.
Oh dear... O rzeczywistości z syndromem DDA wiem aż nazbyt wiele. Przybijam więc piątkę i czekam na więcej Twoich postów, bo niezmiennie (nawet ten, ale też te z poprzedniego bloga) wywołują uśmiech na mojej twarzy. To chyba taki Twój dar, że o czym byś nie pisała zawsze można się uśmiechnąć, nawet jeśli przez łzy. Trzymaj się cieplutko i pisz częściej (to może wtedy i ja zacznę :P).
OdpowiedzUsuń